czekoladowe ciasteczka

Czas przedświąteczny to gonitwa ze skokami przez płotki.
Szaleństwo, które co roku wygląda tak samo. Niezależnie od tego czy wigilijna kolacja jest utrzymana w duchu tradycyjnym (12 dań) czy bardziej modern (katering) czy nieco skandynawskim (minimalizm) - ha ha ha 😉 czy może raczej hoł hoł hoł! 😃

Tak czy inaczej wiele z nas po kokardy utopiona jest w kuchennych wirażach.
Ja też. Nie ukrywam.
W tym roku podjęłam decyzję, że nie pierniczę jak cały instagram i pół Polski.
Przetestowałam i dzielę się przepisem na obłędnie czekoladowe, spękane ciasteczka.
Masę przygotowuje się wieczór wcześniej, a pieczenie zajmuje 10 minut.

Rozpuszczamy w rondelku:
- 175g czekolady (70% będą bardziej czekoladowe, deserowa będzie mniej gorzka) ze 75g masła.
W większej misce:
- 2 jaja L, ok. 1/4 szklanki cukru z łyżką cukru waniliowego ubijamy na jasną, puszystą masę do której dodajemy ostudzoną masę czekoladową. Miksujemy.
Do powstałej masy dodajemy - wymieszaną w innym naczyniu:
- mąkę (1,5 szklanki) z 2 płaskimi łyżkami kakao i 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia. Wszystko łączymy (wyjdzie dość gęste), owijamy folią spożywczą i odstawiamy na noc do lodówki.

Następnego dnia nagrzewamy piekarnik do 175 stopni.
Ze schłodzonej masy formujemy kuleczki (około 2 cm średnicy), otaczamy je w cukrze pudrze i układamy na blaszce do pieczenia. Ja swoje dodatkowo spłaszczałam palcem, by nadać im kształt.
Pieczemy 10 minut i wyciągamy z piekarnika - im dłużej zostaną w cieple tym twardsze będą później, więc nie przesadzajmy!
Mmm... ten zapach czekolady....

I już. Teraz tylko kawka, herbatka i delektujemy się naszym małym dziełem.







Komentarze